Adam Kersten

Prof. Adam Kersten — wybitny historyk polski, znawca dziejów XVII stulecia — wiele miejsca w swych badaniach poświęca również problematyce polsko-szwedzkiej. Poniżej publikujemy refleksje autora Historii Szwecji na temat wzajemnego poznania — jednego z warunków zacieśnienia i pogłębienia kontaktów/

Minęło już ponad ćwierć wieku, odkąd zajmuję się badaniami nad historią panowania dynastii Wazów w Rzeczypospolitej Polskiej i bezustannie przez ten czas stawałem wobec pytań, których treść i waga wybiegały daleko poza wiek XVII. Badania moje stawiały mnie niejako w samym środku problemów wynikających z tysiącletniego współżycia między Polską a sąsiadującą z nią, ale oddzieloną morzem Szwecją. Poszukiwanie odpowiedzi na nasuwające się pytania między innymi skłoniło mnie do głębszego zainteresowania się procesami historycznymi północnego sąsiada.

Więzi: sojusze, wojny, kontakty handlowe, powiązania religijne, wzajemne wpływy kulturalne, sięgają średniowiecza, największe jednak zbliżenie historii obu narodów nastąpiło właśnie w końcu XVI i w pierwszej połowie XVII w. Zbliżenie historii, nie zbliżenie w historii, albowiem w okresie tym konflikty dominowały nad przymierzami. Dla Szwecji były to czasy wielkich przeobrażeń wewnętrznych i najwspanialszego w jej dziejach rozkwitu potęgi zewnętrznej — stormaktstiden. Były to też czasy formowania się w starciu między katolicyzmem a reformacją podwalin nowożytnej świadomości narodowej. Zrozumiałe, że znaczenie tej epoki w procesie kształtowania narodu szwedzkiego jest niemałe.

Z innych zupełnie przyczyn lata panowania Wazów w Rzeczypospolitej, zwłaszcza ostatniego z dynastii Jana Kazimierza, są bardzo silnie osadzone w polskiej tradycji narodowej. Przyczynił się do tego między innymi zwycięski pochód armii Karola Gustawa w 1655 r., zagrożenie, jakie zawisło nad Polską. Żywiołowy i organizowany opór przeciw obcym żołnierzom, przeradzający się w powstanie, które objęło wszystkie warstwy ludności, również chłopów, sprawił, że wojna 1655—1660 poprzez tradycję i literaturę przetrwała w pamięci narodowej jako symbol obrony kraju.

I tu dochodzimy do pierwszego generalnego pytania: jak to się stało, że konflikty zbrojne, tak istotną rolę odgrywające w procesie kształtowania świadomości narodowej, szwedzkiej i polskiej, nie wpłynęły na powstanie negatywnych stereotypów Szweda w Polsce a Polaka w Szwecji.

Odpowiedź może dać tylko historia: Polski, Szwecji i nie tyle może wzajemnych kontaktów obu krajów, ile przede wszystkim wspólnych elementów zawartych w ich losach. Nie historia z folderów turystycznych czy wstępów do pamiątkowych albumów, nie rejestr miejsc w Polsce, w których bywali w przeszłości Szwedzi, i miejsc w Szwecji, gdzie zapisali się swą obecnością Polacy. Powierzchowne zestawienia, a nawet szczegółowe opisy wydarzeń świadczących o blaskach i cieniach stosunków polsko-szwedzkich w przeszłości, nie na wiele się zdadzą, gdy będziemy próbowali zrozumieć charakter związków łączących oba narody w drugiej połowie naszego stulecia.

W świadomości społeczeństwa polskiego wojna lat 1655—1660 przesłoniła inne procesy łączące dzieje Szwecji i Polski, nie znaczy to jednak, by znaczenie tamtych procesów nie było równie wielkie, a nawet większe, i to zarówno dla rozwoju tych krajów, jak i dla formowania wzajemnych postaw Szwedów i Polaków. Szczególnie ważkich etapem był wiek XVIII, stulecie, w którym Polska została na kilkanaście dziesięcioleci wymazana z politycznej mapy Europy, a Szwecja przeżyła liczne klęski, upadek zewnętrznej potęgi. Na tym podłożu następowało zbliżenie na wielu polach, wzrost wzajemnego zainteresowania. Stosunek Szwecji do sprawy rozbiorów, pomoc w okresie polskich powstań narodowowyzwoleńczych — sprawy mało dziś w Polsce znane — odegrały wybitną rolę w kształtowaniu nie zawsze uświadamianych i uzasadnionych postaw przyjaźni.

Wszystko to tylko niewielka cząstka tematu, jakim jest miejsce historii w rozwoju więzi łączących Polaków i Szwedów. Jeśli spojrzeć nie od strony genezy istniejącego stanu, lecz pod kątem widzenia inżynierii społecznej, wypadnie stwierdzić, że poznanie procesów historycznych drugiego kraju jest podstawowym warunkiem zrozumienia jego dnia dzisiejszego.

Trudno przedstawić recepty wzajemnego poznania historycznego. Polakom należy przede wszystkim ukazać, jak ukształtował się absolutyzm w Szwecji i jak w XVII w. poprzez wielkie redukcje udało się złamać pozycję możnowładztwa, co z kolei miało decydujący wpływ na wykształcenie się form szwedzkiego parlamentaryzmu w XVIII w. Najważniejsza jednak jest odpowiedź na pytanie, stale zresztą stawiane w Polsce: jak to się stało, że w ciągu stulecia Szwecja z kraju biednego i zacofanego, gdzie nędza i alkoholizm były jakże częstym zjawiskiem, skąd setki tysięcy emigrowało za chlebem, przeobraziła się w kraj dobrobytu, swobód demokratycznych, równości społecznej? Jakie były koszty własne i jakie dźwignie tak szybkiego postępu?

Szwedzi z kolei winni poznać wielki fenomen polskiej kultury szlacheckiej. Nie można tez pojąć współczesnej Polski, nie znając warunków, w jakich torował sobie drogę polski kapitalizm i rozwijał się nowoczesny naród, warunków określonych przez brak niepodległego bytu państwowego, rozbicie terytorialne, struktury społeczne i ekonomiczne utrudniające proces industrializacji.

Wybitny polski historyk napisał przed kilkunastu laty, że historia jest jak nóż: można nią zabijać, ale można i chleb krajać. W stosunkach Szwecji i Polski były w przeszłości okresy, gdy z lamusa minionych dziejów czerpano argumenty uzasadniające pretensje i roszczenia. Od tego czasu minęły jednak trzy stulecia. Obecnie jedyną funkcją historii jest zacieśnianie i pogłębianie kontaktów.

Źródło: Polska, 1976, nr 10, s. 21.