Andrzej Friszke

Andrzej Friszke jest profesorem nauk humanistycznych w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Autor m.in. Polska. Losy państwa i narodu 1939–1989 i PRL wobec Kościoła. Akta 1970–1978.

Zmarła niedawno prof. Krystyna Kerstenowa należała do największych umysłów szeroko pojętego ruchu “Solidarności”.Jej znaczenie w polskiej historiografii polega nie tylko na tym, że była autorką kilku monografii. Ważniejsze, że proponowała pewien sposób patrzenia na przeszłość. Oraz oczekiwała, że historia najnowsza będzie nauką, a nie dodatkiem do programów ideologicznych lub podtrzymaniem dla różnorodnych mitów.

Fot. P. Wierzchowski PAP/CAF

Krystyna Kersten stawiała wysokie wymagania przed historykiem, gdy mówiła o potrzebie jego suwerenności wobec wymagań zewnętrznych, także społecznych oczekiwań.

Upominała się o konstruowanie obrazu przeszłości wielobarwnego, który uwzględnia nie tylko racje strony, która autorowi jest bliska, ale także racje przeciwne. Pisząc, nie poprzestawała na rekonstrukcji faktów, starała się odtwarzać czynniki, które na nie wpływały – międzynarodowe, demograficzne, społeczną świadomość, w tym ciążenie tradycji.

Przeszła drogę od dziewczyny zaangażowanej w ZMP, członka partii, autorki książki o PKWN, do zdecydowanej opozycji, współpracowniczki “Tygodnika Solidarność” i podziemnych wydawnictw. Pisała książki, które odbierały władzom PRL mit pięknego początku. Należała do największych umysłów szeroko pojętego ruchu “Solidarności”.

Przez długie lata nieliczni tylko wiedzieli, że była córką zamordowanego w Katyniu oficera Wojska Polskiego. W 1989 r. opowiadała, jak tę traumę wypierała, by żyć, by być aktywną. Przeszła w stalinowskim ZMP przez doświadczenie zidentyfikowania ze wspólnotą, rezygnacji z własnej autonomii, tłumienia wątpliwości.

To doświadczenie, przemyślane i odrzucone, mocno wpływało na jej całą dalszą drogę życiową – bycia opornym wobec zbiorowych uniesień, ulegania mitom, szukania masowej akceptacji. Oznaczało także dbałość o utrzymanie poziomu własnych tekstów i odpowiedniej głębi myśli, nieunikania tematów drażliwych, nawet jeśli grozić to mogło sprzeciwem odbiorcy czy niezrozumieniem.

Jak wspominała, podstaw warsztatu historycznego uczyła się od wybitnego mediewisty profesora Mariana Małowista. Solidna szkoła pracy nad źródłami średniowiecznymi przydała się potem w pracy nad epoką najnowszą. Bardzo nieliczni historycy próbowali badać okres po 1945 r., gdyż “władza ludowa” dbała o nienaruszanie konstruowanej przez siebie mitologii.

Kerstenowa spróbowała. Zaczęła od historii powojennego osadnictwa na Ziemiach Zachodnich, ale prawdziwym debiutem była książka o PKWN (1965). Była to książka rzeczowa, ale zarazem pozbawiona prawdziwego kontekstu funkcjonowania tego pierwszego rządu komunistycznego. Po latach, w 1981 r., opublikowała fascynujące jej uzupełnienie w “Tygodniku Solidarność” – historię tworzenia Komitetu pod okiem Stalina.

Szybko odeszła od historii politycznej i skupiła się na losach zwykłych Polaków na przełomie wojny i pokoju. Jej fundamentalna monografia “Repatriacja ludności polskiej po II wojnie światowej” (1974) ukazała się w małym nakładzie. Do dziś jest to podstawowe dzieło ukazujące losy milionów ludzi powracających i wysiedlanych ze wschodu i zachodu, względnie opuszczających terytorium Polski. Masowe przesiedlenia były najpowszechniejszym polskim doświadczeniem tego czasu, wpływającym też głęboko na ocenę zdarzeń politycznych i zdolność uczestniczenia w nich.

Z PZPR do opozycji

W 1968 r. wraz z grupą kolegów z Instytutu Historii PAN, z którym była związana przez długie lata, oddała legitymację PZPR. Tak zaprotestowała przeciw inwazji na Czechosłowację. Od tej pory była postrzegana przez władze jako “dysydent”.

Istotnie, w 1975 r. podpisała list z protestem przeciw zmianom w konstytucji, a potem należała do współpracowników Towarzystwa Kursów Naukowych, w którym bardzo aktywnie udzielał się jej mąż Adam Kersten, historyk wieku XVII.

Była wśród inicjatorów prywatnego seminarium, które od końca lat 70. systematycznie dyskutowało i badało genezę PRL i okres formowania się systemu.

Powszechnie znanym historykiem lat powojennych stała się w 1981 r. dzięki artykułom w “Tygodniku Solidarność” oraz wykładom i odczytom na zebraniach ze studentami, ale także robotnikami. Proponowała nie emocje i proste odwrócenie obrazu w stosunku do partyjnej propagandy, ale namysł nad sytuacją Polski, różnymi krzyżującymi się racjami, polityką Stalina i polityką Zachodu, konsekwencjami wojennych zbrodni, zniszczeń, przesiedleń. Te wypowiedzi trafiały do słuchaczy, starali się podążać za jej myślą, jej artykuły w “Tygodniku…” należały do najbardziej poczytnych.

Porwała się wówczas na rzecz niezwykłą i odważną. W ciągu kilku miesięcy napisała na 200 stronach historię pierwszego powojennego dziesięciolecia. Wspominała po latach, że borykała się wówczas z językiem wykładu: “Jak odejść od propagandowo-ideologicznej nowomowy (…) i nie zastąpić jej równie ideologiczno-propagandowym językiem antykomunizmu?”.

Książka wydrukowana w “Tygodniku Solidarność” w numerze na Boże Narodzenie została zmielona wraz z całym nakładem pisma po wprowadzeniu stanu wojennego. Ukazała się w 1982 r. w podziemnym wydawnictwie Krąg.

Autorytet poza oficjalnym obiegiem

Lata 80. to czas samotności po stracie męża, a zarazem wyrastania na autorytet historiografii, zepchnięty wszakże poza obieg oficjalny. Jej prace wydawane w podziemiu oraz w londyńskim Aneksie były zawsze chłodne, analityczne, dalekie od propagandy, ale właśnie przez to przekonywające, rozbijające mitologię władz PRL o ich początkach.

Należała do najpopularniejszych autorów podziemnego obiegu wydawniczego, w którym wydrukowano jej 21 książek lub ich fragmenty, pierwodruki i wznowienia. W tym czasie ukazały się jej dzieła najważniejsze – “Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948” (1985), a potem “Jałta w polskiej perspektywie”(1989). Chociaż do dziś narosła cała biblioteka książek o latach 40., to jednak nikt nie dał tak solidnego i smutnego zarazem obrazu polskiej sytuacji na arenie międzynarodowej, ograniczoności polskich szans, złożoności polskich losów.

Kerstenowa precyzyjnie opisywała różne orientacje polskiej polityki, ich szanse i ograniczenia, całą grę o Polskę oraz wśród Polaków najpierw o odzyskanie państwa, potem o uratowanie tego, czego uratowanie wydawało się jeszcze możliwe.

Zastanawiając się, także w kolejnych tekstach, nad kondycją polskiego społeczeństwa umęczonego wojną i konfrontowanego z nieoczekiwaną i niechcianą rzeczywistością, zwracała uwagę na etapy załamywania się nadziei. Najpierw po klęsce Powstania Warszawskiego, które ujawniło osamotnienie Polski. Potem wobec jałtańskiego dyktatu, który pokazał wejście Polski do strefy wpływów Stalina. Dalej sfałszowanie referendum 1946 r. i wyborów 1947 r., co pokazało, że różne strategie opozycji i oporu nie są w stanie zapobiec ustanawianiu monopolistycznej władzy komunistów.

Te klęski budowały w ludziach poczucie przegranej, wobec której możliwa jest tylko emigracja wewnętrzna lub przystosowanie. I związane z tym ostatnim niespójne myślenie, oddzielanie prawd prywatnych i publicznych, samookłamywanie się, szukanie pól pozytywnej aktywności, wypieranie wiadomości i doświadczeń, które to utrudniały.

Kerstenowa nie idealizowała żadnej strony tego obrazu. Pisała o zbrodniach UB, łamaniu charakterów, budowaniu totalitaryzmu, ale interesowały ją też motywacje ludzi, zarówno ofiar systemu, jak jego twórców, a także zwykłych obywateli. W ich odtwarzaniu starała się być precyzyjna i chłodna. Zauważała uwikłania ideologiczne komunistów, ich zależność od Moskwy (analizowała też jej naturę), ale także ścieranie się ich systemu wartości ze świadomością społeczeństwa. Atakowali symbole, które podtrzymywały opór i trwanie narodu, a zarazem próbowali część z nich przyswoić.

Drażniła poczucie polskiej bezgrzeszności

Za ogromnie ważne Kerstenowa uważała badanie myśli politycznej, mentalności, systemu wartości i postrzegania różnych zjawisk – komunistów i antykomunistów różnych orientacji. Zwracała uwagę na pozorne niekonsekwencje, różne wpływy, “szarzyzny”, przełamywanie się postaw oporu i przystosowania.

Do najważniejszych tekstów Kerstenowej z lat 90. należą “Powojenne wybory intelektualistów” oraz “Rozważania wokół podziemia 1944-47”. Oba opracowania podcinają mitologię i poprawność ideową wielu dzisiejszych badaczy tej epoki, stąd są rzadko przypominane.

Podejmowała tematy drastycznie kłócące się z potoczną świadomością społeczną – zbrodnię kielecką i w ogóle trudne stosunki polsko-żydowskie. Najważniejsze jej prace w tej dziedzinie ukazały się w książce “Polacy, Żydzi, komunizm. Anatomia półprawd 1939-68” (1992).

Zachęcała młodych do badania także stosunków polsko-ukraińskich, miała bowiem silne poczucie wartości uniwersalnych, wedle których należy analizować przeszłość. Należała do tych historyków, którzy nie wahali się podejmować tematów drażniących poczucie polskiej bezgrzeszności, uważała bowiem, że bezrefleksyjne samozadowolenie i zrodzone z niego nacjonalizm i ksenofobia należą do zagrożeń największych dla wspólnoty narodowej.

Mam często wrażenie, że w niepamięć poszły jej ważne wypowiedzi o powinnościach zawodu historyka, który ma być bezstronnym i mądrym przewodnikiem po minionej epoce, w żadnym wypadku sędzią, a tym bardziej prokuratorem. Jego zadaniem – jeśli trzymać się tych procesowych porównań – jest solidne przygotowanie “dokumentów w sprawie”, naświetlenie ich z różnych punktów widzenia, uwzględnienie wielu okoliczności.

Wielokrotnie zastanawiała się, czym dla współcześnie żyjących Polaków była państwowość PRL. Było to państwo przez cały czas swego trwania o drastycznie ograniczonej suwerenności, choć zakres, formy i instrumenty podporządkowania się zmieniały. Przez cały czas PZPR sprawowała dyktatorską władzę, kontrolując wszelkie przejawy życia publicznego. “Owo podległe państwo było wszelako państwem polskim i jako takie postrzegała je większość obywateli. Brak identyfikacji z reżimem nie był równoznaczny z odrzuceniem państwa”. Partia i państwo, choć się przenikały, były postrzegane przez ludzi na różnych poziomach. “Owe rozdwojenie i niejednoznaczność w postrzeganiu państwa suwerennego/zależnego, naszego/onych miały daleko idące konsekwencje, były jednym z elementów moralnych spustoszeń, które wchodzą w skład ‘masy spadkowej’ PRL”.

Miałem zaszczyt poznać blisko Krystynę Kersten w 1981 r. i od tego czasu odbyć z nią wiele rozmów w szerszych gronach oraz indywidualnych. Widziałem jej zmaganie się z materią podzielności racji, szukania uzasadnień i uwarunkowań. Powstające teksty były poprzedzone trwającymi nieraz latami namysłem, analizą, poszukiwaniem. Pamiętam leżące przed nią na seminariach i konferencjach kartki, na których kreśliła punkty, hasła, kręgi, strzałki jako brulion wystąpienia, które miało być za chwilę. Szukała zależności, wpływów, powiązań. O skomplikowanych sprawach mówiła jasno i przekonująco. Była wielka w swej mądrości i oczytaniu.

Jej aktywność przerwała nagle w 1999 roku choroba i heroiczne z nią zmaganie. Teraz odeszła. Dzieło pozostało.

Źródło: Gazeta Wyborcza, 2008-07-17
Friszke: Kerstenowa odbierała PRL mit pięknego początku