Kartka z dziejów kształtowania się opozycji antykomunistycznej w PRL

Zbigniew Romek

Zbigniew Romek jest pracownikiem Instytutu Historii PAN, zajmuje się dziejami myśli społecznej i politycznej XX wieku. Autor m.in. Cenzura a nauka historyczna w Polsce 1944–1970.

1. Byłam pełną entuzjazmu dziewczyną

Dotąd nierozwiązaną do końca zagadką dziejów PRL-u jest problem uwikłania polskiej inteligencji w panujący system. Dlaczego znaczna część inteligencji popierała socjalistyczne państwo i brała czynny udział w jego funkcjonowaniu? Co skłaniało artystów, ludzi pióra i uczonych do propagowania idei komunistycznych? Dlaczego dziennikarze, artyści, uczeni zaangażowali się zawodowo i intelektualnie w dzieło szerzenia marksistowskiego światopoglądu? Jak to się stało, że często ludzie ci z upływem czasu porzucali swe przekonania i podejmowali działania opozycyjne wobec władzy ludowej? Co było impulsem takiej zmiany, jak i kiedy rodziły się takie decyzje?

Tak postawiony problem badawczy wymaga długich i wnikliwych studiów. W tym tekście pragnę prześledzić losy zawodowe i zaangażowanie społeczne jednego z wybitnych znawców dziejów historii najnowszej – Krystyny Kersten. Choć przedmiotem analizy będą wydarzenia z życia tylko jednej osoby, wydaje się, że mimo to można pokusić się o próbę choć częściowej odpowiedzi na postawione wyżej pytania.

Krystyna Kersten urodziła się 25 maja 1931 r. w Poznaniu. Jej ojciec Edmund Goławski, prokurator sądu okręgowego w Gnieźnie, został zamordowany w Katyniu. W latach 1949–1954 studiowała historię na Uniwersytecie Warszawskim. Pracę magisterską pt. „Rynek lokalny Wielunia w XVI w.” pisała pod kierunkiem Mariana Małowista. Od 1954 r. do dziś pracuje w Instytucie Historii PAN w Warszawie. W roku 1962 obroniła doktorat na podstawie pracy „Osadnictwo wiejskie na Pomorzu Zachodnim 1945–1948”, pisanej pod kierunkiem Stanisława Arnolda.

W roku 1971 otrzymała stopień doktora habilitowanego, którego podstawą była praca „Migracje Polaków po II wojnie światowej”. W 1990 r. otrzymała tytuł profesora nadzwyczajnego, w 1994 – zwyczajnego. W latach 1948–1957 była członkiem Związku Młodzieży Polskiej, a od 1956 do 1968 r. należała do PZPR. Od 1980 r. w NSZZ „Solidarność”1. Była żoną zmarłego w 1983 r. Adama Kerstena.

Czesław Miłosz w Zniewolonym umyśle sformułował tezę, że aprobata dla komunizmu wśród polskiej inteligencji miała charakter przede wszystkim intelektualny. Według poety, znaczna część polskiej inteligencji, przekonana o zmierzchu kultury zachodniej, uwierzyła w konieczność historyczną, która miała nieuchronnie prowadzić do zwycięstwa komunizmu2. Konsekwencją tej wiary, która opanowała umysły wielu przedstawicieli polskiej inteligencji, było zaangażowanie po stronie władzy ludowej i nowego porządku ideologicznego.

Przykład Krystyny Kersten potwierdza prawdziwość tezy Czesława Miłosza. Gdy kończyła studia i podejmowała w 1954 r. pracę w Instytucie Historii PAN, była osobą w pełni identyfikującą się z socjalistyczną rzeczywistością, wierzyła w głoszone wówczas oficjalnie ideały. Po latach pisała o sobie, obrazowo wspominając ten okres: „byłam pełną entuzjazmu dziewczyną w zetempowskiej koszuli i czerwonym krawacie”3.

Swoje ideały chciała realizować w pracy zawodowej, stosując zasady metodologii marksistowskiej, dowodząc historycznej wagi zwycięstwa socjalizmu w Polsce. Pierwsze prace Kerstenowej, sprawozdania i recenzje pisane w latach 1954–1955, publikowane na łamach „Kwartalnika Historycznego”, oddawały stylistykę językową tamtych czasów, były zgodne z duchem ustaleń konferencji otwockiej. Autorka dowodziła w nich wyższości socjalizmu nad kapitalizmem, wyższości nauki marksistowskiej nad burżuazyjną, ganiła zjawiska wsteczne, chwaliła postępowe, wyszydzała rewizjonistyczną historiografię niemiecką4.

Po 1956 r. prace jej straciły agresywny język, jednak wiara w socjalizm i rolę nauki historycznej w budowie nowego, lepszego społeczeństwa pozostała. Można zaryzykować twierdzenie, że wiara ta w wyniku wydarzeń polskiego Października została wzmocniona. W tamtych czasach, w ówczesnej gorącej intelektualnej atmosferze, gdy walczono z dogmatyzmem, gdy piętnowano błędy i wypaczenia epoki stalinowskiej, wielu polskim intelektualistom wydawało się, że teraz będzie można w pełni realizować socjalistyczne ideały, że po odrzuceniu „błędów i wypaczeń” teoria klasyków marksizmu-leninizmu nie będzie rozmijać się ze społeczną rzeczywistością.

2. Kerstenowie

W 1960 r. Krystyna Kersten wraz z mężem Adamem Kerstenem wzięli udział w dyskusji, zainicjowanej artykułem Tadeusza Łepkowskiego, dotyczącej popularyzacji historii5. Łepkowski pisał o rozbieżności między osiągnięciami naukowymi historyków a ich rolą społeczno-wychowawczą. Dowodził, że przyczyną, dla której maleje „ideowa, wychowawcza i szerzej – kulturotwórcza rola historyków w społeczeństwie”, jest rozdźwięk między bezspornymi osiągnięciami historiografii naukowej a piśmiennictwem dydaktyczno-popularnym. Prace naukowe miały reprezentować wysoki poziom merytoryczny, osiągnięty dzięki metodologii marksistowskiej oraz pomocy państwa i partii. Literatura popularna i dydaktyczna, zdaniem autora, miały nadal służyć doraźnie pojętym celom politycznym, wskutek czego dominowały w niej: „dogmatycznie rozumiany propagandyzm, łatwizny formy i nierzetelności treści, naiwna aktualizacja” oraz silniejsze niż w wydawnictwach naukowych „niefachowe «poprawianie» tekstów autorskich” (autor miał w tym wypadku na myśli ingerencje cenzury). W efekcie skutecznie odstraszono czytelników od lektury literatury historycznej oraz obniżono wartość wychowawczą samej historii6.

Krystyna i Adam Kerstenowie przedstawiali ten problem inaczej7. Podzielając niepokój Łepkowskiego wobec zachwiania znaczenia wychowawczej roli historii w budowie socjalistycznej rzeczywistości, postawili inną diagnozę tego zjawiska. To nie wulgaryzacja literatury popularnej czy dogmatyczno-sekciarskie tendencje w nauce, ich zdaniem, były przyczyną spadku roli oddziaływania historii na społeczeństwo.

Kerstenowie stwierdzali, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy była niezgodność przekonań czytelników z tendencjami współczesnej historiografii, pisali o rozdźwięku między społecznie akceptowaną „historią” jako tradycją narodową a „historią” jako nauką. Wprowadzenie do nauki historycznej elementów materializmu miało dodatkowo pogłębić ten rozdźwięk. Dowodzili, że „istnieje dziś podstawowa sprzeczność między racjonalnym traktowaniem nauki historii przez przytłaczającą większość badaczy a irracjonalnym stosunkiem społeczeństwa do tradycji narodowych”8.

Kerstenowie w poczuciu odpowiedzialności za socjalistyczne wychowanie społeczeństwa wskazywali, że proces zmian treści wchodzących w skład tradycji narodowej to droga długa i ciernista, niemniej byli przekonani, że trzeba ją podjąć. W innym wspólnym artykule pisali tak:

… czy nam się to podoba czy nie, w świadomości społeczeństwa polskiego nacjonalizm zajmuje ciągle aż nazbyt poczesne miejsce, na brak elementów klerykalizmu też nie możemy narzekać. Podstawą i pożywką każdego nacjonalizmu jest odwoływanie się do tradycji historycznej.9

Jednocześnie zwracali uwagę, że zmiana świadomości historycznej społeczeństwa, jego poparcie dla socjalizmu, jeśli mają być trwałe, powinny się oprzeć na głębszej, metodologicznej podstawie.

Będzie karygodnym spłyceniem naszej pracy ideowo-wychowawczej, jeśli mechanicznie wymienimy księcia Pepi na Ludwika Waryńskiego, a Somosierrę na bitwę pod Lenino. Metoda taka poza tym, że nie marksistowska, jest w praktyce mało skuteczna, ponieważ owe dawne stereotypy myślowe mocno tkwią w świadomości społecznej, zwłaszcza gdy ich główne źródło nacjonalizm pozostaje nienaruszone.10

Drogą wychowania socjalistycznego społeczeństwa miało być upowszechnianie racjonalnego poznania. Aby proces kształtowania socjalistycznej świadomości zakończył się sukcesem, ich zdaniem ważne było wykształcenie nowego pokolenia historyków, myślącego racjonalnie, w duchu socjalistycznej ideologii. Wypowiadając się w dyskusji nad proponowanymi zmianami programu studiów, Kerstenowie wskazywali, że celem pracy uniwersyteckiej nie jest wbicie w głowę studenta określonej sumy faktów, ale:

… przekazanie i wykształcenie umiejętności naukowego, racjonalnego, z naszego punktu widzenia materialistycznego myślenia historycznego […]. W toku studiów historycznych trzeba więc nie tylko wykształcić umiejętność analizy procesu historycznego, ale także nauczyć posługiwania się analizą jako bezpośrednią bronią ideologiczną w walce o socjalistyczną świadomość społeczną. Im mniej będą to gotowe argumenty podawane z zaleceniem «podaj dalej», im więcej potrafimy zyskać elementów samodzielnego myślenia, tym broń ta będzie skuteczniejsza11.

W ten sposób armia trzeźwo i realnie myślących ludzi poszerzy się, a wówczas, zdaniem Adama i Krystyny Kersten, każdy uzna wagę zachodzących w kraju przemian i ostatecznie będzie musiał przyznać wyższość socjalizmu nad porządkiem kapitalistycznym12.

3. Zaufanie i wiara

Zaufanie i wiara Krystyny Kersten w ideologię socjalistyczną w latach sześćdziesiątych, aprobata dla metodologii materializmu historycznego były bezsporne. Przykładem pracy historycznej, która ilustrowała ówczesną postawę badawczą autorki, była monografia o PKWN, wydana w 1965 r. Wyraźnie swe sympatie ulokowała po stronie władzy ludowej, a wrogość skierowała przeciw rządowi londyńskiemu i jego krajowym przedstawicielom – Delegaturze oraz Armii Krajowej.

We wspomnianej książce i artykułach Kerstenowej z tamtego okresu znajdziemy sformułowania o ślepocie politycznej Londynu, blokowaniu reform społecznych pod pozorem obrony interesów narodowych, faszystowskiej konstytucji kwietniowej, która nie mogła być podstawą sprawowania rządów w Polsce po II wojnie światowej 13. Z drugiej strony Kerstenowa łatwo usprawiedliwiała posunięcia ZSRR czy władzy ludowej: powstał PKWN, bo Rosjanie powinni mieć spokój na terenach wyzwolonych; wycofano się z koncepcji sprawowania władzy w terenie przez rady narodowe, bo społeczeństwo nie dojrzało do samorządności; dzielono po 5 hektarów w ramach reformy rolnej z powodu braku wystarczającej ilości ziemi, bo ważniejsze od korzyści ekonomicznych było wsparcie władzy ludowej przez wieś 14.

W sprawie granicy wschodniej wnioski autorki w pełni odpowiadały tezom oficjalnej propagandy. Nowe granice miały być, jej zdaniem, triumfem dziejowej sprawiedliwości dzięki zahamowaniu trwającego od tysiąclecia niemieckiego parcia na wschód i polskiej ekspansji na ziemie litewskie, białoruskie i ukraińskie. Utworzenie państwa jednolitego narodowo to, jak czytamy, „usunięcie ostatnich przeżytków feudalizmu w polityce państwowej”. Nowe granice, dowodziła Kerstenowa, to korzyści ekonomiczne, to pozytywne zmiany świadomości społecznej, zerwanie ze szlachecką tradycją marszu na Wschód, zerwanie z feudalną wielkomocarstwowością Polski, z mitem możliwości wielkomocarstwowych, żywych w szerokich kręgach społeczeństwa, bo wyrażanych nawet w popularnych pieśniach harcerskich o „rycerzach znad dnieprowych stanic”15. Nowe granice ludowego państwa miały pomóc w popularyzacji i rozpowszechnieniu wśród polskiego społeczeństwa zasady internacjonalizmu i patriotyzmu, zgodnie z zasadą, że nie może być wolny naród uciskający inne narody.

Nic dziwnego, że książka pisana w tej konwencji nie wzbudziła specjalnego „zainteresowania” cenzury i nie miała w zasadzie poważniejszych ingerencji. Przeszedł także drażliwy z punktu widzenia władz PRL-owskich fragment dowodzący, że PKWN nie powstał w Chełmie lubelskim, lecz w Moskwie16.

Z dzisiejszej perspektywy Kerstenowa ze wstydem mówi o tej książce jako swej zawodowej porażce: „moje pole widzenia przy pisaniu tej książki było funkcją przyjętego punktu obserwacyjnego. Przytłaczającą część źródeł stanowiły materiały tylko jednej strony. Zważywszy że była to strona, z którą się wówczas jeszcze utożsamiałam, nie byłam zdolna wyjść poza ową – nazwijmy ją – komunistyczną wersję początków Polski ludowej. Tyle że była to wersja ułożona z informacji czerpanych ze źródeł, «z czasu i z miejsca», a nie inspirowana przez kolejny zjazd czy kolejne plenum”17. W innym miejscu, podsumowując okres swego zawierzenia socjalistycznej rzeczywistości, napisała: „Nie mogę o sobie powiedzieć, że nie napisałam w życiu słowa, którego się nie powstydzę – niektóre są zapewne świadectwem głupoty, może usprawiedliwionej młodzieńczym zaślepieniem, głupoty wszak wstydzić się należy. Faktem jest, że nie napisałam niczego, w co bym nie wierzyła, ale ta świadomość nie wystarczy do moralnego komfortu. Jak bowiem stwierdzała wiele razy przeze mnie cytowana Hanna Malewska, «jeśli się nie żyje tak, jak się myśli, myśli się tak, jak się żyje»” 18.

Gdy z jednej strony w pracach Kerstenowej padały deklaracje poparcia dla nowej rzeczywistości, z drugiej w jej myśleniu, w podejściu do uprawiania zawodu historyka tkwił element, który w konsekwencji doprowadził ją do antykomunistycznej opozycji. Elementem tym była niechęć do ślepego, bezkrytycznego odwzorowywania propagandowych haseł, była nim gotowość rzetelnego badania niedawnej przeszłości, chęć zrozumienia przyczyn następujących po sobie wydarzeń.

Kerstenowa, wierząc w idee socjalizmu, uznając światopogląd marksistowski za jedynie słuszny sposób opisywania rzeczywistości, zapewne nie podejrzewała, że droga konfrontacji teorii z praktyką, zalecana przez marksistowskich ideologów, zestawienie filozoficznych wizji z rzeczywistością dziejową stanie się źródłem coraz większych wątpliwości, że może prowadzić do odrzucenia dotychczasowego systemu wartości. Autorka, wierząc w prawdziwość marksizmu, była przeświadczona, że w wyniku konfrontacji teorii z rzeczywistością ideologiczne założenia znajdą swe potwierdzenie w praktyce, że światopoglądowi czy metodzie marksistowskiej nie mogą zagrozić żadne argumenty ani fakty. Uważała, że te z historycznych wydarzeń, które świadczyły o nieścisłościach koncepcji ogólnej, zawsze dadzą się wytłumaczyć w ramach marksistowskiej teorii, ba, będą twórczym wkładem uczonego do rozwoju dialektycznego myślenia.

4. Zamazywanie trudności to zamazywanie osiągnięć

Pierwszym elementem, który prowadził ku zwątpieniu, był zaszczepiony Kerstenowej jeszcze w czasie studiów szacunek dla rzetelnego warsztatu historyka, szacunek dla zawodowej uczciwości. Tak autorka pisała po latach o atmosferze studiów na Uniwersytecie Warszawskim:

Moi uniwersyteccy nauczyciele na czele z prof. Marianem Małowistem nauczyli mnie rygorystycznego traktowania warsztatu, nieskrępowanego myślenia, stawiania poznania na pierwszym miejscu. Do wyjątków należeli profesorowie, którzy jak Żanna Kormanowa na swoim seminarium zamykali studentom usta, nie pozwalając na wyrażanie sądów, interpretacji, czy nawet stawianie pytań nazbyt dociekliwych. Podczas moich studiów […] panował kult dobrego warsztatu, rzetelnej nauki, odwagi myślenia. Może idealizuję, ale nie sądzę.19

W początkach lat 60. wydawało się Kerstenowej, że krytyczne myślenie i rzetelność warsztatowa historyka jest zgodna z ideologią socjalistyczną, ale – jak wspomina po latach – ta

… więź, identyfikacja, nie prowadziły do apologetyki. Przeciwnie, one to właśnie skłaniały do szczególnego krytycyzmu. «Moje» – idzie tu o przynależność – nie oznaczało «najlepsze», wiązało się natomiast z poczuciem odpowiedzialności, ba […] czasem z jego przyrostem.20

Warto jeszcze raz powtórzyć, że był to krytycyzm ograniczony z jednej strony przez światopogląd autorki, z drugiej przez brak dostępu do tej części źródeł, które zostały przez władzę ludową utajnione. Jednak mimo tych ograniczeń prace Kerstenowej z lat 60. odznaczały się, obok deklaracji ideologicznej jedności z ideą socjalizmu i władzą ludową, pracowicie zebraną, szeroką bazą źródłową oraz daleko posuniętą zawodową uczciwością w przedstawianiu faktów z dziejów PRL. Nawet z omówionej powyżej książki o PKWN, pisanej z sympatią dla rodzącej się władzy ludowej, pełnej tendencyjnych wniosków i ocen, czytelnik dowie się wielu niewygodnych dla PZPR szczegółów z tamtego okresu. Kerstenowa pisała o fiasku akcji werbunkowej do ludowego wojska na wyzwolonych w 1944 r. ziemiach polskich.

Autorka nie ukrywała, że miały miejsce bezprawne rekwizycje i samowola Armii Czerwonej w ściąganiu świadczeń od miejscowej ludności. Pisała o wrogich nastrojach wobec PKWN i państwa radzieckiego21. Nieprzypadkowo jeden z ówczesnych recenzentów tej książki napisał: „gdy głównym walorem pracy Kerstenowej jest wnikliwe ukazanie narodzin aparatu władzy, różnorakich form jej działalności i roli partii w realizacji tych zadań – to ukazanie politycznych reperkusji zachodzących wydarzeń, analiza nastrojów, ich fluktuacji i przemian, socjologiczna ocena społeczeństwa nie jest mocną stroną tej książki”22.

Przykładem zderzenia się dwóch sposobów podejścia do badań nad dziejami najnowszymi Polski w tamtym okresie są z jednej strony artykuły Krystyny Kersten dotyczące migracji w 1945 r. na Ziemie Zachodnie23, a z drugiej wypowiedzi polemiczne Władysława Góry i dyskusja, jaka wywiązała się między historykami o metodach badania oraz sposobie pisania dziejów najnowszych.

Władysław Góra, wykładowca Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, historyk, którego można zaliczyć do grona uczonych ściśle związanych z kierownictwem partyjnym, zarzucił Kerstenowej „malowanie naszych dziejów wyłącznie w czarnych kolorach”24. Pisał, że krytykując odrzucenie koncepcji organizacji osadnictwa rolniczego na Ziemiach Zachodnich Rajmunda Buławskiego i Pawła Rybickiego, autorka nie zwróciła uwagi na fakt, że nie były one zgodne z interesem i koncepcją budowy państwa ludowego, że ich realizacja prowadziłaby do „wzmocnienia burżuazji wiejskiej i jej wpływów na wsi”.

Góra nie zgadzał się na określenie organizacji przejęcia i zasiedlenia Ziem Zachodnich jako chaotycznej improwizacji, nie zgadzał się z przedstawianiem miejscowego aparatu władzy jako niefachowego, rozpitego, sprzyjającego szabrownictwu. Recenzent prac Kerstenowej twierdził, że choć autorka oparła swe artykuły na licznych autentycznych materiałach i dokumentach, to przedstawiony przez nią obraz rzeczywistości był fałszywy, gdyż istotą tamtych przemian nie było pijaństwo, szabrownictwo i żywiołowa improwizacja, lecz „bohaterski, ofiarny wysiłek większości spośród przybywających na te tereny, ofiarna i trudna praca dziesiątków tysięcy ludzi”25. W ten sposób, nie wypowiadając swych myśli wprost, Góra zarzucał autorce, że burząc propagandowy obraz najnowszej historii Polski, podważa zaufanie dla władzy ludowej, osłabia autorytet partii, szerzy niewiarę w jej misję kierowania narodem.

Kerstenowa tak właśnie zrozumiała tę recenzję, gdyż odrzucając zarzut „czarnowidztwa”, za ważną uznała w swojej odpowiedzi obronę swych prosocjalistycznych przekonań. Pisała wówczas: „żaden człowiek, jako tako bezstronny i trzeźwo myślący, nie może negować ogromnych osiągnięć państwa polskiego w zaludnieniu Ziem Odzyskanych, osiągnięć nie mających precedensu w historii”26. Jednak w ślad za deklaracją lojalności Kerstenowa wyjaśniała, że odmiennie od swego oponenta rozumie służbę historyka socjalistycznej ojczyźnie. Dowodziła, że ważniejsze od powtarzania prawd oczywistych było „ukazanie warunków, w jakich się te osiągnięcia dokonały”. Kerstenowa pisała tak:

… trudno pojąć, dlaczego W. Góra uważa, iż eksponując obiektywne warunki i braki […] dyskredytuję osiągnięcia i wysiłki nowo powstałego państwa. Sądzę, że jest przeciwnie. […] Zamazywanie trudności jest jednocześnie zamazywaniem osiągnięć 27.

Autorka, broniąc w 1961 r. swych prosocjalistycznych sympatii, jednocześnie wskazała na ważny problem metodologiczny i warsztatowy. Wyraźnie nie zgadzała się na sprowadzenie roli historii najnowszej do funkcji powielania schematów aktualnej propagandy. Pisała: „pragnąc uczynić z historii Polski Ludowej «pełnoprawny» dział historiografii, nie możemy pomniejszać wszystkich obiektywnych i subiektywnych trudności”, bo to doprowadziłoby do „zaprzeczenia historii Polski Ludowej pełni praw, a zatem i obowiązków historycznej dyscypliny”28. Warto jednak jeszcze raz wyraźnie podkreślić, że taka postawa badawcza nie wynikała w tamtym okresie z opozycyjnych przekonań Kerstenowej. Przeciwnie, była dowodem wiary w marksistowską wizję świata i socjalistycznego państwa. Autorka uważała, że kłamstwa i przemilczenia niewygodnych faktów historycznych tylko szkodzą marksistowskiej interpretacji dziejów, niepotrzebnie podważają jej wiarygodność.

5. Rozstanie z partią

O ile względnie łatwo ustalić jest fakty w życiu człowieka, o tyle dużo trudniej jest określić moment zmiany przekonań czy opcji światopoglądowych. Wydaje się, że w przypadku Krystyny Kersten rosnąca frustracja spowodowana niemożnością rzetelnego uprawiania zawodu historyka na przestrzeni lat 60. zbiegła się z oburzeniem wobec antyinteligenckiej polityki władz i z coraz bardziej jawnym odchodzeniem ekipy Gomułki od ideałów październikowych.

W marcu 1968 r. Kerstenowa protestowała przeciwko antysemickiej polityce władz. Z PZPR wystąpiła 22 sierpnia 1968 r. w proteście przeciw interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. W Instytucie Historii PAN wystąpili wówczas z partii także: Bronisław Geremek, Lucjan Dobroszycki, Tadeusz Łepkowski, Krystyna Zienkowska 29. Rozstanie z partią, niewiara, że aparat władzy jest zdolny do realizacji marksistowskich ideałów, nie oznaczały utraty wiary w same ideały. Jak po latach wspomina Kerstenowa, uzależnienie od ideologii socjalistycznej trwało dłużej30.

W 1976 r., już w innej sytuacji politycznej i z dużo większą rezerwą do ideologii socjalistycznej, Kerstenowa ponownie podjęła problem zadań, jakie stoją przed historykiem dziejów najnowszych. Tym razem jawniej i śmielej pisała o szkodliwości dominacji celów polityczno-propagandowych i małej wartości naukowej wydanej właśnie syntezy PRL-u Władysława Góry31. Stwierdziła, że recenzowane opracowanie to nie praca naukowa, lecz służący aktualnym celom propagandowym opis historycznych posiedzeń plenarnych i zjazdów PPR i PZPR. Że zamiast obiektywnej analizy zjawisk historycznych czytelnik ma do czynienia z powtórzeniem aktualnych ocen przeszłości najwyższych instancji partyjnych.

Władysław Góra, pisała Kerstenowa, zastosował metodę narracji najgorszą z możliwych, gdyż celowo pomijał wszystkie ostre czy dramatyczne dla władz wydarzenia (plenum czerwcowe 1948, listopadowe 1949, lata 1953–1956, 1968, grudzień 1970), pozbawiając je historycznej konkretności i realiów. W ten sposób, zdaniem recenzentki, powstała książka nienaukowa, ahistoryczna, pisana z punktu widzenia kierownictwa PZPR, bez jakiejkolwiek próby zrozumienia historycznych realiów, bez analizy procesów społecznych czy zmieniających się stosunków między władzą a społeczeństwem, książka pełna uproszczeń, błędów, stwierdzeń apriorycznych, sprzecznych nawet z tym, co sam autor pisał w innych swych pracach. Opis wydarzeń i ich interpretacja zostały zastąpione ogólnymi formułami, zgodnymi z wytycznymi Biura Politycznego z lat 70., łącznie z powieleniem przez autora języka banalnych sloganów, które nic nie znaczą.

Kerstenowa stwierdzała, że taka książka, na przekór intencji autora, niczego nikogo nie nauczy i do niczego jej czytelnika nie przekona. Pisała: „historyk […] jeśli pragnie oddziaływać na rzeczywiste postawy, kształtować poglądy, których nie porzuci się jak zużyty płaszcz, musi dobrze znać funkcjonujące prywatne, nieoficjalne poglądy i odczucia, a także głęboko je szanować, choćby nawet budziły one jego radykalny sprzeciw, kolidowały z uznanymi przezeń hierarchiami wartości”32. Autorka powtarzała swe tezy z lat 60., że podstawowe zadania nauki historycznej to wykształcenie umiejętności rozumienia rzeczjwistości, to nauka myślenia, a przez nie kształtowanie światopoglądu współczesnego człowieka. W 1976 r. już nie pisała, że Polacy powinni sobie przyswoić światopogląd marksistowski, nie identyfikowała się z gierkowskim aparatem władzy, jednak między wierszami można wyczytać, że nadal pozostawała pod wpływem tej filozofii i charakterystycznego dla niej stylu myślenia33.

Jeżeli za miarę stopnia przekonań antysocjalistycznych uznać liczbę ingerencji cenzorskich, to czterotomowe wydawanie chłopskich relacji z okresu II wojny światowej34, a szczególnie wydana w połowie lat 70. praca habilitacyjna Kerstenowej, potwierdzają rodzące się w niej nastroje opozycyjne wobec panującego systemu władzy35. Autorka spodziewała się cenzorskich zastrzeżeń i przesyłając do wydawnictwa Ossolineum rękopis pracy o migracjach, sama zrezygnowała z rozdziału poświęconego przesiedleniom z dawnych Kresów Wschodnich. Mimo to cenzura zakwestionowała 80 fragmentów tekstu oraz 30 fragmentów przypisów.

Chodziło o sformułowania, które nie zgadzały się z partyjną wykładnią dziejów, które jednocześnie były świadectwem zmiany poglądów autorki. W przeciwieństwie do określeń używanych w pracy o PKWN, tym razem Kerstenowa pisała o „rządzie polskim w Londynie”, o rozgoryczeniu byłych obywateli polskich narodowości białoruskiej, litewskiej i ukraińskiej, wywołanym faktem nieobjęcia ich repatriacją. I mimo że udało się wywalczyć szereg ustępstw cenzury, a książka – choć okastrowana – zawierała, jak na ówczesne czasy, dużo nowego materiału i nowych ujęć, z dzisiejszej perspektywy autorka stwierdza, że w potyczkach z cenzurą została pokonana. Tak pisała o swych ówczesnych doświadczeniach:

… walka z cenzurą toczyła się w ściśle określonych ramach, nie dotyczyła kwestii podstawowych. Stosunki polsko-sowieckie, porządek ustrojowy etc. były poza dyskusją. Przekonywać można było co najwyżej, iż sposób przedstawienia […] nie jest równoznaczny z krytyką Polski Ludowej. […] W polu zmagań z cenzurą obowiązywały reguły (m.in. język) narzucone przez system i przejmowane przez wszystkich […], w jakim stopniu to, co pisałam było kamuflażem, w jakim zaś odpowiadało memu ówczesnemu stanowi świadomości, nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.36

6. Bez cenzuralnych ograniczeń

W drugiej połowie lat 70. Kerstenowa, przygnębiona ograniczonymi możliwościami rzetelnego badania i publikowania prac z zakresu najnowszych dziejów Polski, myślała o podjęciu badań nad wiekiem XVII. Ostatecznie w końcu lat 70. powróciła do badań nad początkami Polski Ludowej 37.

W związku z podpisaniem w sierpniu 1975 r. przez władze PRL Aktu końcowego KBWE, 5 grudnia tego roku Krystyna Kersten, Maria Drzewicka, Bronisław Geremek, Tadeusz Kowalik, Edward Lipiński, Jan Strzelecki i Krzysztof Wolicki wystosowali do Edwarda Gierka list (nazwany później listem siedmiu), w którym zwrócili uwagę, że nie są realizowane obietnice dane społeczeństwu w grudniu 1970 r. Sygnatariusze pisali o niebezpiecznej przepaści między władzą a społeczeństwem, proponowali reformę systemu wyborczego i zmianę sposobu działania organów przedstawicielskich, umożliwienie dyskusji nad wariantami planu gospodarczego, wprowadzenie nowej ustawy prasowej, zagwarantowanie możliwości działania rad robotniczych i związków zawodowych, zwiększenie ochrony praw obywatelskich przez wprowadzenie kontroli sądowej decyzji administracyjnych, uzdrowienie polityki kadrowej przez oparcie jej na kryteriach fachowości i rezygnacji z barier światopoglądowych, przywrócenie autonomii szkół wyższych i instytutów naukowych38.

Od jesieni 1977 do jesieni 1979 r. Krystyna Kersten uczestniczyła w zebraniach warszawskiego Towarzystwa Kursów Naukowych, szczególnie w zamkniętych kolokwiach TKN, którego członkiem założycielem był m.in. Adam Kersten. Niektóre z tych spotkań odbywały się w mieszkaniu Kerstenów. Opublikowała w podziemnych „Zeszytach Naukowych TKN” referat „Społeczna funkcja plotki”39.

Była jedną z ponad dwustu osób, które dołączyły swój podpis do „listu 64”, apelu intelektualistów, wysłanego do Edwarda Gierka oraz strajkujących stoczniowców w sierpniu 1980 r. Od początku była członkiem NSZZ „Solidarność”. W latach 1980–1981 wygłosiła szereg wykładów o początkach PRL-u. Była jednym z głównych organizatorów sesji w 1981 r. na Uniwersytecie Warszawskim, poświęconej wydarzeniom marcowym 1968 r.40

Publikowała w „Tygodniku Solidarność”, dla którego przygotowywała popularną syntezę dziejów Polski za okres 1944–1956. Wybuch stanu wojennego uniemożliwił ukazanie się tekstu w pierwszym obiegu. Wobec propozycji, by tekst opublikować w wydawnictwie paryskim „Libella”, Kerstenowa postanowiła pracę poprawić i uzupełnić. W ten sposób powstała obszerna monografia, wydana w 1985 r. przez wydawnictwa Krąg: Narodziny systemu wladzy41, która stała się bestsellerem drugiego obiegu, a w 1986 r. została nagrodzona nagrodą kulturalną „Solidarności”.

Dużo publikowała na łamach czasopism podziemnych, m.in. w „Krytyce”, „Aneksie”, „Kulturze Niezależnej”, warszawskich „Zeszytach Historycznych”, „Moście”, „Almanachu Humanistycznym”. Używała pseudonimów: Jan Bujnowski, K.K., Marian Wołoszyn. Jeździła z wykładami organizowanymi przez nielegalnie działający związek „Solidarność”, duszpasterstwa ludzi pracy w kościołach na terenie całej Polski, m.in. w Częstochowie, Krakowie, Gdańsku, Gliwicach, Tarnowskich Górach.

Jej wykłady na żywo i prace drukowane w drugim obiegu miały swój wymiar aktualny. Opisując przeszłość historyczną, podejmowały wątki, które wypełniały codzienność opozycji lat 80.: przedstawiały metody ujarzmiania społeczeństwa przez władze komunistyczne, bezpardonową walkę z opozycją, analizowały postawy oporu i przystosowania. Prace autorki nie tylko służyły odkłamaniu historii, ale były także postrzegane jako przywołanie tradycji walki z socjalistycznym państwem, kształtowały nastroje opozycyjne przez przypomnienie wydarzeń ukrywanych przez władze, moralnie dla komunistów wstydliwych, wzmagały niechęć i sprzeciw wobec socjalistycznej rzeczywistości.

W Narodzinach systemu władzy42, pisząc o dziejach powojennych Polski, już bez jakichkolwiek cenzuralnych ograniczeń, Kerstenowa mówiła o udanych posunięciach Stalina, zmierzających do podporządkowania państwa polskiego Rosji radzieckiej, o Jałcie jako czwartym rozbiorze Polski, o aresztowaniu 16 przywódców państwa podziemnego, sfałszowanych wynikach referendum i wyborów 1947 r., o eliminacji z życia politycznego PSL-u i PPS-u, o coraz mniejszym zainteresowaniu mocarstw zachodnich sprawami Polski. Ale jednocześnie, oceniając postawy i działania różnych orientacji politycznych w kraju, twierdziła, że nie można żadnej z nich odmówić dobrej woli, nie można nikogo obwiniać o&mbsp;brak patriotyzmu. Pisała, że wszystkie orientacje, zgodnie ze swymi przekonaniami, w&mbsp;dobrej wierze, walczyły o lepszą przyszłość swego państwa i narodu. „Jestem przekonana ‐ stwierdzała Kerstenowa — że nie tylko po jednej stronie leżały racje ideowo-moralne”43. Wskazywała, że w latach 40. różnie pojmowano „dobro Polaków”. Wyjaśniając różnice, pisała:

… w rozumieniu komunistów wynik konferencji w Jałcie był triumfem, a nie zdradą Polski czy nawet złem nieuchronnym. Usunięcie z międzynarodowej sceny legalnego polskiego rządu na uchodźstwie, przejęcie władzy w oparciu o siłę radziecką i pomoc NKWD traktowano jako zwycięstwo, nie zaś w kategoriach konieczności, której nie sposób zwalczać, ale która równa się klęsce i dramatowi44.

Kerstenowa, nie zgadzając się z jednostronną oceną ówczesnych postaw, stawiała ważne pytania:

czy można powiedzieć, że jeden patriotyzm był prawdziwy, a drugi fałszywy? Że z młodych ludzi, często pochowanych obok siebie na jednym cmentarzu, którzy wówczas padli po obu stronach, tylko jeden był «dobrym Polakiem»?45

Dla Kerstenowej odpowiedź twierdząca na te pytania była nie do przyjęcia i&mbsp;mogła tylko dowodzić braku umiejętności historycznego myślenia. Taka postawa autorki była, już po 1989 r., krytykowana przez tych, którzy z jednej strony oskarżali ją o prokomunistyczne sympatie, a z drugiej o tendencyjne niedostrzeganie działań ludzi o przekonaniach lewicowych.

7. Przeciwko „jedynej słusznej prawdzie” – ponownie

Podczas zorganizowanej przez TMH w Warszawie 20 kwietnia 1989 r. dyskusji nad Narodzinami systemu władzy ostro skrytykował pracę Krystyny Kersten Antoni Macierewicz. Uważał, że autorka kłamliwie przedstawiła obraz opisywanej rzeczywistości, między innymi przemilczając agenturalną rolę PPR, pomijając uzależnienie PKWN od Kremla. Znanego działacza KOR-u i solidarnościowego podziemia denerwowało, że w książce, która ukazała się w drugim obiegu, brak jednoznacznego potępienia środowisk komunistycznych, brak potępienia ówczesnych władz za likwidację i prześladowania ludzi związanych z londyńskim podziemiem46.

Recenzje podobne w tonie do wypowiedzi Macierewicza ukazały się także w prasie o orientacji narodowej. Ich autorom nie podobało się, że w pracy Kerstenowej morderstwa UB zostały potraktowane tak samo, jak akcje odwetowe Narodowych Sił Zbrojnych, nie podobało się, że autorka pisała o komunistach jako realizatorach polskiego interesu narodowego, zamiast podkreślić uzależnienie ich koncepcji od interesów radzieckich47.

Z kolei Andrzej Pilch, pisząc swą recenzję z pozycji lewicowych, oskarżył Kerstenową, że wbrew realiom lat 40. pomniejszyła rolę i znaczenie PPR i KRN. Stwierdził, że w Narodzinach systemu władzy, w porównaniu z monografią o PKWN, został odwrócony obraz rzeczywistości, sugerował, że jest to efekt zmiany politycznych sympatii autorki, a nie wynik naukowych badań. Recenzent nie zgadzał się z tezą autorki, że nowa władza nie miała rodzimych korzeni, a jedynie była narzucona przez rząd radziecki. Podawał w wątpliwość diagnozę, jakoby w pierwszych latach Polski Ludowej miał miejsce powszechny opór społeczeństwa wobec nowych porządków. Wskazywał na mieszkańców przeludnionych wsi i miasteczek, w tym szczególnie młodzież robotniczą i chłopską, jako środowiska wspierające nową władzę. Nie godził się, by winą za klęskę powstania warszawskiego obciążać ZSRR i komunistów, zdejmując ją z inicjatorów powstania, którzy nie wahali się poświęcić życia wielu tysięcy ludzi dla gry o władzę48.

W odpowiedzi Kerstenowa starała się dowieść, że jej praca to przede wszystkim próba wyjaśniania i lepszego zrozumienia minionej rzeczywistości, że podstawą sądów była baza źródłowa i jej krytyczna analiza. Autorom przytoczonych wyżej polemicznych wypowiedzi zarzucała przedkładanie sympatii politycznych nad gotowość rzetelnego, obiektywnego badania przeszłości49.

Kerstenowa nie chciała, aby historiografia po odzyskaniu niepodległości nadal była podporządkowana polityce, tak jak działo się to w epoce PRL-u, nie chciała, by była podporządkowana jakimkolwiek opcjom politycznym. Przeciwstawiając się żądaniom Macierewicza, by jednoznacznie potępić działalność polskich komunistów, Kerstenowa odpowiadała, że właściwie ocenić ich postępowanie można tylko wtedy, gdy się pamięta, iż po wojnie nie było szans na stworzenie suwerennego państwa polskiego, że nierealna była totalna odmowa współpracy z ZSRR, na wzór czasów okupacji niemieckiej50.

Pilchowi zwracała uwagę, że opis wydarzeń lat 40. i stosunkowo marginalne potraktowanie PPR, KRN, PKWN, Rządu Tymczasowego w porównaniu z Rządem RP w Londynie jest zgodne przede wszystkim z rzeczywistością tamtych lat, a nie ze zmianą sympatii politycznych. Kerstenowa zdecydowanie podkreślała, że to właśnie praca o PKWN, a nie Narodziny systemu władzy fałszowała rzeczywistość historyczną. Dlatego odwrócenie obrazu miało być zgodne przede wszystkim z rygorami nauki, miało być efektem uwolnienia się autorki od ideologicznych uzależnień51.

Krystyna Kerstenowa podkreślała, że jej publikacje w drugim obiegu miały przede wszystkim naukowy charakter. Odcinała się od prób przypisania jej roli historyka „Solidarności”, kształtującego nową, „jedynie słuszną” wykładnię dziejów najnowszych. Deklarowała, że celem jej prac jest obiektywne przedstawienie wydarzeń i udzielenie odpowiedzi na podstawowe dla historyka pytanie: „«jak to naprawdę było» i dlaczego tak właśnie”. Twierdziła, że nie chce narzucać czytelnikowi swego systemu wartości, swego światopoglądu. Za cel swoich prac uznała informację o przeszłości, a nie jej interpretację52. Przeciwstawiała się uproszczonej, czarno-białej wizji oficjalnej historii historiografii doby PRL-u, ale też ganiła uproszczenia w publikacjach drugiego obiegu. Pisała:

Polskiemu społeczeństwu, od dziesięcioleci karmionemu zdeformowaną, przykrojoną do aktualnych potrzeb, cząstkową wiedzą, odebrano historię najnowszą – podstawę samodzielnego, niezależnego, krytycznego myślenia. Zastąpiono ją znakami i symbolami historycznymi […], a także ukształtowanymi politycznie schematami teoretycznymi. Utrwaleniem tego stanu byłoby proste odwrócenie wartości – rehabilitacja wątków przeszłości wyrzuconych na historyczny śmietnik przez komunistyczną władzę czy zastąpienie jednych teoretycznych sloganów drugimi. […] Zmienimy język i znaki wartości, ale nie zrozumiemy w pełni naszych powojennych dziejów.53

Dlatego, pisała Kerstenowa,

[…] unikam narzucania czytelnikom […] własnego porządku ideologicznego, ówczesnych czy dzisiejszych opcji. Staram się dostrzegać, zrozumieć i współodczuwać racje i uwikłania wszystkich aktorów polskiej sceny politycznej […]. Co ważniejsze, moja postawa metodologiczna nakazuje mi badać i opisywać historię nie tylko z perspektywy lat, które upłynęły […], lecz również w kategoriach i realiach tamtego czasu.54

W ten sposób monizm światopoglądowy, wiarę w „jedynie słuszne prawdy” i jednoznaczne, czarno-białe interpretacje pragnęła zastąpić światopoglądowym pluralizmem, który pozwoliłby na dostrzeżenie różnych motywacji i argumentów, pozwoliłby na zrozumienie historycznej rzeczywistości. Zdaniem Kerstenowej, tylko taki model wiedzy historycznej, oparty na solidnym warsztacie badawczym, uczy krytycznego myślenia i odpowiada naukowym kryteriom. Tylko taki model wiedzy historycznej powinien kształtować myślenie w odrodzonej, niepodległej, demokratycznej Polsce. Pisała: „odzyskując podmiotowość – społeczeństwo musi odzyskać swą historię, historię będącą pożywką uczucia, ale także pokarmem rozumu”55.

Badania i pisarstwo historyczne Krystyny Kersten wskazują na kilka zjawisk charakterystycznych dla polskiej historiografii doby PRL-u. Wydaje się, że znaczna część polskich historyków, aprobując socjalistyczną rzeczywistość, starała się o zachowanie minimum przyzwoitości zawodowej. Szanując narzucone przez władze ograniczenia, historycy starali się przestrzegać podstawowych kanonów pracy badawczej.

Okazało się jednak, że nawet ograniczony krytycyzm historyka dziejów najnowszych, minimum uczciwości w sądach o tym, co działo się w niedalekiej przeszłości, mimo składanych przez autorów deklaracji lojalności wobec panującego ustroju i socjalistycznej ideologii, były dla władzy nie do przyjęcia. Od historyków nie oczekiwano badania przeszłości, jej krytycznej analizy, nie chodziło o nauczenie społeczeństwa historycznego myślenia, lecz o wsparcie autorytetem naukowym bieżących celów politycznych bądź propagandowych. Władzy nie zależało na tym, by historyk opisał „jak to w rzeczywistości było?”, ale na tym, by pisał „to, co aktualnie dla władz wygodne”, by wydarzenia z przeszłości legitymizowały współczesne działania rządzących. Taka sytuacja była przyczyną narastającego rozczarowania, które wielu dotychczasowych przedstawicieli lewicowo zorientowanej inteligencji skłoniło do zaangażowania się po stronie rodzącej się w Polsce antykomunistycznej opozycji.


1 Akta osobowe Krystyny Kersten, IH PAN.
2 C. Miłosz, Zniewolony umysł, Kraków 1989, s. 21–37; R. Legutko, O czasach chytrych i prawdach pozornych, Kraków 1999, s. 25 i n.
3 K. Kersten, Moja przygoda z historią, „Przegląd Powszechny” 1987, nr 3, s. 370.
4 Zob. „Kwartalnik Historyczny” 1954, nr 1, s. 378–386, nr 3, s. 412–417; 1955, nr 1, s. 290–297, nr 2, s. 256–260.
5 T. Łepkowski, Popularnonaukowa książka historyczna, „Kwartalnik Historyczny” 1959, nr 2, s. 458–464.
6 Ibidem, s. 458–459.
7 K. i A. Kersten, O popularyzacji historii – nieco szerzej, „Kwartalnik Historyczny” 1960, nr 1, s. 128–133.
8 Ibidem, s. 130.
9 K. i A. Kersten, Najważniejsza metodologia, „Polityka” 1963, nr 35, s. 7.
10 Ibidem.
11 Ibidem.
12 K. Kersten, Historyczne znaczenie powstania władzy ludowej, „Nowe Drogi” 1966, s. 38.
13 Ibidem, s. 38–41; eadem, PKWN 22 VII–31 XII 1944, Lublin 1965, s. 24–25,41–43.
14 Eadem, PKWN…, s. 54–59, 78, 79,172–174; eadem, Historyczne znaczenie…, s. 44–46.
15 Eadem, Historyczne znaczenie…, s. 47–48.
16 Cenzura w PRL. Relacje historyków, oprac. Z. Romek, Warszawa 2000, s. 125.
17 K. Kersten, Między wyzwoleniem a zniewoleniem. Polska 1944–1956, Londyn 1993, s. 187.
18 Słowo Krystyny Kersten z okazji otrzymania nagrody im. Jana Strzeleckiego, „Tygiel Kultury” 1997, nr 3, s. 86.
19 Rozmowa z Krystyną Kersten. Społeczeństwo a historia po 1945 r., „Puls” 1989, nr 41, s. 75.
20 K. Kersten, Moja przygoda…, s. 372.
21 Eadem, PKWN…,s. 110–119, 127–128, 186.
22 A. Ajnenkiel, Czasy PKWN, „Trybuna Ludu” 1966, nr 281, s. 6.
23 K. Kersten, Plany i organizacja migracji ludności rolniczej na Ziemiach Zachodnich w 1945 r., „Kwartalnik Historyczny” 1960, nr 3, s. 682–698; eadem, Przejęcie Pomorza Zachodniego przez administrację polską w 1945 r., „Szczecin” 1960, z. 8/9, s. 17–26.
24 W.Góra, W związku z artykułami Krystyny Kersten o Ziemiach Odzyskanych, „Z Pola Walki” 1961, nr 2, s. 85.
25 Ibidem, s. 81–85.
26 K. Kersten, O niektórych metodach badania historii najnowszej (w odpowiedzi Władysławowi Górze), „Kwartalnik Historyczny” 1961, nr 4, s. 1034.
27 Ibidem, s. 1034–1035.
28 Ibidem, s. 1031.
29 Na podstawie rozmowy Krystyny Kersten z autorem w październiku 2000 r.
30 Cenzura w PRL…, s. 124.
31 K. Kersten, Recenzja z pracy: W. Góra, Polska Rzeczpospolita Ludowa 1944–1974, Warszawa 1974, „Kwartalnik Historyczny” 1976, nr 2, s. 459–465.
32 Ibidem, s. 465.
33 Krystyna Kersten uważała, że opis trudności i błędów władzy ludowej w pierwszych latach jej panowania pozwoli lepiej zrozumieć ówczesną skomplikowaną sytuację oraz pozwoli wyjaśnić, dlaczego tamte lata w niczym nie przypominały rewolucyjnego przełomu, dlaczego praktyka dziejowa nie zgadzała się z marksistowsko-leninowską wizją rewolucji. Warto zwrócić uwagę, że taka motywacja badań historycznych świadczy o przywiązaniu autorki do metodologii marksistowskiej. Przypomnijmy, że jedną z fundamentalnych zasad marksistowskiej teorii poznania była weryfikacja teorii przez praktykę. Dlatego zadanie wyjaśnienia, dlaczego sytuacja z 1944 r. nie przypominała rewolucyjnego przełomu, było próbą zakwalifikowania wydarzeń według marksistowskiego schematu procesu dziejowego, wykazania, że wobec odmiennych i skomplikowanych warunków tok wydarzeń nie przeczy prawdziwości marksistowskiej teorii materializmu historycznego; zob. ibidem, s. 461.
34 Wieś polska 1939–1948. Materiały konkursowe, oprac. K. Kersten, T. Szarota, t. 1–4, Warszawa 1967–1971.
35 K. Kersten, Repatriacja ludności polskiej po II wojnie światowej. Studium historyczne, Wrocław 1974.
36 Eadem, Moje doświadczenia…, s. 122–124.
37 Na podstawie rozmowy Krystyny Kersten z autorem w październiku 2000 r.
38 A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945–1980, Londyn 1994, s. 328.
39 Społeczna funkcja plotki, w: Plotka a monopol informacji, „Zeszyty Naukowe TKN. Seria Kolokwia”, Warszawa 1981, s. 1–12.
40 Na podstawie rozmowy Krystyny Kersten z autorem w październiku 2000 r.
41 Przygoda z komunizmem. Z profesor Krystyną Kersten rozmawia Ryszarda Socha, „Przegląd Tygodniowy” 1990, nr 42, s. 1, 14.
42 K. Kersten, Narodziny systemu władzy. Polska 1943–1948, Warszawa 1985.
43 Ibidem, s. 7.
44 K. Kersten, Odpowiedź,„Res Publica” 1989, nr 6, s. 125.
45 Eadem, Narodziny systemu…, s. 7–8.
46 P. Skwieciński, „Nikt nie miał racji?…”, „Res Publica” 1989, nr 6, s. 122–123.
47 Idem, Argumenty i emocje o pisarstwie Krystyny Kersten,„Polityka Polska” 1990, nr 2, s. 61–63; L. Żebrowski, Paralaksa Krystyny Kersten,„Słowo Narodowe” 1990, nr 5, s. 35–36.
48 A. Pilch, O książce Krystyny Kersten,„Studia Historyczne” 1990, z. 1, s. 135–138.
49 K. Kersten, Odpowiedź,„Res Publica”, s. 124–125.
50 Ibidem.
51 K. Kersten, Odpowiedź na recenzję prof. Andrzeja Pilcha,„Studia Historyczne” 1990, z. l, s. 143–151.
52 Eadem, Narodziny systemu…, s. 5.
53 Ibidem, s. 5–6.
54 K. Kersten, Odpowiedź, „Res Publica”, s. 124.
55 Eadem, Narodziny systemu…, s. 8.

Źródło: Komunizm. Ideologia, system, ludzie, red. Tomasz Szarota, Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 2001, s. 217–232
(Śródtytuly — GEK)