Andrzej Garlicki

Andrzej Garlicki jest profesorem w Instytucie Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się historią najnowszą Polski. W latach 1963-1981 był członkiem kolegium tygodnika Kultura, a od 1982 pracował w Polityce.

Księga ofiarowana profesor Krystynie Kerstenowej przez przyjaciół, kolegów i uczniów z okazji Jej jubileuszu ma szanse wpisać się na trwałe do naszej historiografii. Zawiera bowiem teksty odnoszące się do żywo dyskutowanych problemów naszej najnowszej historii: komunizmu i problematyki żydowskiej. Nie jest to oczywiście przypadkiem, bo w obu tych kwestiach osiągnięcia badawcze i refleksje metodologiczne Krystyny Kerstenowej mają wartość trudną do przecenienia.

Początkowo nic nie wskazywało, że zajmie się tą problematyką. Studia historyczne ukończyła w Uniwersytecie Warszawskim w 1954 r. przedstawiając pracę magisterską pt. „Rynek lokalny Wielunia w XVI w.” przygotowaną na seminarium Mariana Małowista. To było seminarium znakomicie sposobiące do zawodu historyka, można powiedzieć, że niezależnie od epoki, którą zamierzało się badać. Marian Małowist uczył bowiem nie tylko analizy źródeł, ale również rzetelności badawczej i odpowiedzialności za słowa, które to cechy są szczególnie cenne dla historyka zajmującego się dziejami najnowszymi.

A tą epoką zajmuje się Krystyna Kerstenowa od prawie pół wieku. Początkowo historią społeczną Polski Ludowej (doktorat: „Osadnictwo wiejskie na Pomorzu Zachodnim 1945–1948”, habilitacja: „Migracje Polaków po II wojnie światowej”), a później coraz bardziej historią polityczną, czyli problematyką szczególnie kontrolowaną przez władzę. Rodziło to nieuchronne konflikty, pogłębione Jej ewolucją polityczną. Na studiach była – jak sama pisała – „pełną entuzjazmu dziewczyną w zetempowskiej koszuli i czerwonym krawacie”. Akces do PZPR traktowała poważnie, czego wyrazem było oddanie legitymacji partyjnej na znak protestu po interwencji w Czechosłowacji w sierpniu 1968 r. Dowodziło to odwagi, bo naprawdę nikt wówczas nie przewidywał upadku PRL. W latach następnych Krystyna Kerstenowa była atakowana przez partyjnych publicystów, ale jeszcze bardziej może zajadle przez prawicowych narodowców, którzy domagali się czarno-białej wizji dziejów PRL.

We wstępie do znakomitej książki pt. Narodziny systemu władzy. Polska 1943–1948 wydanej w 1984 r. w podziemnym Wydawnictwie Krąg, a później wielokrotnie wznawianej, pisała:

Złudzeniom tych, którzy związali się z nową władzą, nieprzyjaciele tej władzy przeciwstawiali głębokie przekonanie, iż zagraża ona wszystkiemu co polskie, niesie sowietyzację, zagraża najbardziej drogim wartościom. Opór był tym samym nakazem patriotycznym. Tak, lecz czy można powiedzieć, że jeden patriotyzm był prawdziwy, a drugi fałszywy? Że z młodych ludzi, często pochowanych obok siebie na cmentarzu, którzy wówczas padli po obu stronach, tylko jeden był »dobrym Polakiem«? Że racje ideowe tych, którzy władzę tworzyli w imię etosu lewicy, były lepsze od racji tych, którzy ją zwalczali tkwiąc nieraz w kręgu ideologii tradycyjnie określanej jako prawicowa? Albo odwrotnie.

Dla fundamentalistów traktujących historię jako oręż w walce ideologicznej taka postawa jest nie do przyjęcia. Nic więc dziwnego, że nie znaleźli się wśród autorów tej księgi. Znaleźli się w niej natomiast historycy o różnych poglądach i sympatiach politycznych, co jest rzeczą naturalną. Wśród 25 autorów zdecydowaną większość stanowią urodzeni w latach 50. i później, a więc ludzie młodzi, którzy wprawdzie dorastali w PRL, ale już stalinizm czy Październik 56 są dla nich tylko przekazami tradycji rodzinnej. Te różnice pokoleniowe nie znajdują odbicia w tekstach i dla czytelnika spoza środowiska będą niewidoczne.

Tom otwiera tekst Jerzego Holzera („Jedyna ojczyzna proletariatu – ZSRR: w dobrym i złym to jest mój kraj”) stanowiący próbę opisu jednego z najważniejszych instrumentów ideologicznych w podporządkowaniu ruchu komunistycznego interesom ZSRR. Proletariusze, którzy wedle znanego stwierdzenia marksowskiego nie mieli ojczyzny, uzyskiwali ją w postaci ZSRR, co było rezultatem również zmian pojęć językowych. Z tego punktu widzenia bardzo interesujący jest artykuł Michała Głowińskiego pt. „Rosjanin, Niemiec, Żyd. O nazwach narodowości w PRL-owskim wysłowieniu”, w których autor wykazuje stopień ingerencji politycznej w język.

Kilka tekstów dotyczy relacji władza–społeczeństwo. Wymienić tu należy spojrzenie socjologa (Mirosławy Marody – „Przemiany postaw ideologicznych i przystosowanie w systemie komunistycznym”) oraz historyka (Andrzeja Friszke – „Przystosowanie i opór. Rozważania nad postawami społecznymi 1956–1970”), a również artykuł Pawła Kowala omawiający okoliczności zwołania Okrągłego Stołu i Dariusza Jarosza o nastrojach robotników w latach 1956–1957.
Ciekawym pomysłem, który miejmy nadzieję znajdzie rozwinięcie w osobnej książce, jest zaproponowana przez Jerzego Eislera analiza porównawcza sylwetek I sekretarzy KC PZPR. W jakimś sensie koresponduje z tym tekstem dokonana przez Beatę Bińko analiza pierwszego rocznika Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR.

Wspomnianej już problematyki żydowskiej dotyczą artykuły Andrzeja Paczkowskiego („Żydzi w UB: próba weryfikacji stereotypu”), Natalii Aleksiun („Ruch syjonistyczny wobec systemu rządów w Polsce w latach 1944–1949”), Bożeny Szaynok („Walka ze syjonizmem w Polsce 1948–1953”) oraz Dariusza Libionki („Brakujące ogniwo. Sowiecka literatura antysyjonistyczna w Polsce przed i po Marcu 1968”).

Bardzo piękny prezent przygotowali prof. Kerstenowej autorzy księgi. Redakcja „Polityki” przyłącza się do życzeń jubileuszowych.

Źródło: Polityka 2001, nr 12.
http://archiwum.polityka.pl/art/polacy-zydzi-komunizm,368269.html