Przyjaciele, znajomi
Wspomnienie
Listy, wiersze, opowieści
Przez jakiś czas będziemy umieszczali tutaj listy, rodzinne wierszyki, wspomnienia, itp. bez szczególnego porządku. Gdy już zapełni się ten dział trochę, to może przyjdzie czas na porządki.
- Dokumenty rodzinne
- Goławscy
- Kerstenowie
- Wierszyki Jadwigi Goławskiej
- Z pamiętnika Zofii Hryniewieckiej
- Wspomnienia potomków
Tatry
Oboje byli zakochani w Tatrach, tak groźnych jak i magicznych. Ich pasją były wspinaczki z linami, hakami, i tym całym taternickim sprzętem, który tygodnie wcześniej był metodycznie sprawdzany i przygotowywany do wyjazdu. Uwielbiali mieszkanie w namiotach, grotach, szałasach pasterskich, np. przy drodze do Pięciu Stawów, czy tez w leśniczówce Wanta, gotowanie na kocherze, jedzenie często niedogotowanych bądź przypalonych jedno-daniowych posiłków „z wkładką”. Prowadzili wieczorne rozmowy z innymi zapaleńcami, tak jak oni zakochanymi w górach, planując wspólne bądź samodzielne wycieczki.
Ich wyprawy często były i trudne technicznie i uciążliwe fizycznie. Mało mówili o tym w Warszawie, nie chwalili się tym przed znajomymi czy kolegami. Ale z innymi taternikami lubili pogwarzyć o wspinaczkach, które czasem wymagały nie byle jakiej gimnastyki. Tytuły i katedry pozostawiali w Warszawie, dla innych taterników byli Krystyną i Adamem z Warszawy, ani mniej ani więcej.
Myślę, że Tatry pozawalały im oderwać się od wszystkiego, a przede wszystkim od obowiązków, jakie sami sobie narzucali, i terminów, jakie sobie nakładali, aby potem z nimi walczyć. Po jakimś czasie, ich nawał, a przecież zawsze było ich za dużo, wycieńczał ich i psychicznie i fizycznie. Branie pożyczki na napisanie książki, zapożyczanie się na poczet pisanie przyszłych artykułów i recenzji, i inne podobne zobowiązania to był świat, w którym żyli i z którym walczyli. Powodem tych zobowiązań były tylko częściowo potrzeby finansowe. Tak na prawdę, to musieli pracować pod pręgierzem, musieli walczyć z czasem i z zadaniami-szczególnie Adam.
A jak już się nie dało wytrzymać, a częściej, jak te zawalone terminy zostały już w reszcie pokonane i prace oddane, to wówczas można było pomyśleć o górach. Jechali, a raczej uciekali, do Zakopanego jako przedsionka czyśćca – tym czyśćcem natomiast to były Tatry. Wspinaczki mogły i być bardzo trudne a także i meczące, ale one wyzwalały ich od myślenia o archiwach, pisaniu, czytaniu, wojnach i pokojach. W Tatrach nabierali sił a także, jak myślę, odmładzali i siebie i ich miłość.
Grzegorz Kersten
Nieoczekiwane komentarze — Unexpected comments
I was recently sitting with a friend of mine, Mark Drumbl in Nuremberg after giving a talk at the 70th anniversary of the Nuremberg trials of Nazi war criminals. I have always looked up to Mark’s scholarship and intellect. He has written a number of fantastic books in my field, including the leading work, in my view, on child soldiers.
We were having a few drinks and Mark was talking about a paper he had presented to staff at the International Criminal Court, entitled ‘Stepping Beyond Nuremberg’s Halo: The Legacy of the Supreme National Tribunal of Poland. I told him that I happened to be Polish and he said, “that’s interesting because I quoted this historian a lot in the paper, Krystyna Kersten…”
I told Mark she was my grandmother and it seemed he really couldn’t believe it. I told him it was true and that she had been seen as one of the top Polish historians of the 20th century and that I had dedicated some of my own work to her. Mark recounted how he had presented a draft of the paper in the US and how people at the time told him he simply had to read and incorporate some of Krystyna’s work. He read Krystyna’s book on establishing communism front to back, loved it, and both quoted and cited it in his latest article. Now, with the paper just published recently, Krystyna’s work is part of the general field of international justice I work on. A lovely, sweet, rewarding and unpredictable moment where international criminal justice was essentially born.
Marek (Mark) Kersten
Nov. 26, 2015.
Dlaczego Mnich?
Na naszych stronach umieściliśmy stylizowane zdjęcie Mnicha. Powodów jest kilka, niektóre bardzo dobrze oddaje poniższy wiersz A. Wojciechowskiego, o innych piszemy na stronie Góry. Może kiedyś nadejdzie czas na napisanie o jeszcze innych powodach.
“Tatrzańskie”
Aleksander Wojciechowski
Aleksander Wojciechowski zadedykował tomik swoich wierszy: “Idącym w góry — po tej i tamtej stronie grani” — tych grani, po których Krystyna i Adam Kerstenowie chodzili tak często, jak tylko mogli. … Jedną z tych wycieczek byla też droga 528 na Mnicha (przez przewieszkę) …
Droga 528 na Mnicha
Każde
z tych miejsc
trzeba
zapamiętać dokładnie
kamień po kamieniu
rysa po rysie
krok po kroku
bo
zdarzyć się może
każdego dnia
że wejdziesz
na drogę
w doliny
bez powrotu
Źródło: Aleksander Wojciechowski, Tatrzańskie 1954—1978, Poznań 1982.